~Stupid Kartofel mua
#Laura#
Obudziłam się w jakimś ciemnym miejscu. Okna były pozasłaniane... Albo zabite deskami. Sama nie wiem, wzrok mi się jeszcze nie wyostrzył.
Starałam przypomnieć sobie, jak się tu znalazłam, ale pamiętałam jedynie to, że ktoś mnie złapał i otumanił śmierdzącą szmatką. Następne wspomnienie to to, w którym się tu budzę.
Czyli zostałam porwana? Super, po prostu genialnie!
Jak ja się stąd wydostanę? Czy moja rodzina wie, że mnie nie ma? Czy może są zbyt zajęci szukaniem Ross'a i jeszcze nie zauważyli? A może już mnie szukają? Muszę sprawdzić telefon...
UWAGA ODKRYCIE ROKU! Nie mam telefonu! I mam związane ręce! YAY!
A tak poważnie. Jest wkurzona. Bardzo. UWAGA, będę gryźć!
Nagle za drzwiami usłyszałam znajome głosy, ale za żadne skarby nie umiałam przypomnieć sobie do kogo należą.
- Jak myślisz, królewna się obudziła?
- Zamknij się.
- Ojej, straszne! Co ci? Nie cieszysz się? Jest blisko ciebie! Za ścianą!
- Powtarzam, zamknij się!
- A co mi zrobisz?! Cho na solo!
- Spadaj.
- FRAJER!
- Zamknąć japy! - chwila, czy to jest Rachelle?! Co ona do jasnej cholery tu robi?! - Nie drzyjcie się tak, bo zajarzy, że ona tu jest i nie będzie chciał współpracować.
- Nie obudził się jeszcze? - zdziwił się drugi kobiecy głos. Ten znajomy.
- Wyobraź sobie, że nie. Gdyby było inaczej, już byśmy z nim rozmawiali starając się dalej tłuc mu do głowy te pierdoły - warknęła RaRa [WRESZCIE mogę ją tak nazwać w internetach haha xD - Iz].
- Spokojnie, nie nerwowo. Jak myślisz, kiedy się obudzi? Chcę zobaczyć jego minę jak mnie zobaczy hehehe!
- Mogę się założyć, że zwymiotuje, a potem zacznie błagać o zabicie cie z zimną krwią. Chętnie wysłucham jego próśb - syknął drugi znajomy głos, tym razem męski.
- Taak, ja też cię kocham - odpowiedziała mu tajemnicza dziewczyna.
- Zamknijcie się, albo oboje myjecie piwnicę - zagroziła im Rachelle. Prychnęli, ale nic więcej nie mówili. - Ooo, obudził się! - zachichotała. - Jack, Mick, wprowadźcie go. Chcę z nim porozmawiać - oznajmiła. Nagle otworzyły się jakieś drzwi i wprowadzono na korytarz jeszcze kogoś.
- GDZIE JA JESTEM?! - o Boże, znam ten głos.
- Spokojnie Kyle, wszystko jest dobrze - odpowiedziała mu blondynka.
- ZAMKNIJ SIĘ! Nie jestem żaden Kyle, tylko...
- Hejka! - pisnął dziewczęcy, znajomy głos.
- PIPER?! - O BOŻE, NIE. Tylko tego brakowało! - EVAN?!
- Proszę, błagaj o zabicie tej okropności - jęknął. Jezu, co oni tu robią?! Przecież siedzieli zamknięci w więzieniu i... Chwila. Uciekli. Oni uciekli z paki. I są tutaj. I jest Rachelle.
Szlag.
- Co ja tu robię?! - krzyczał dalej Ross.
- Załóżmy, że zrobiłam ci wypad urodzinowy - prychnęła RaRa.
- CZEMU MNIE OKŁAMYWAŁAŚ?!
- Kto powiedział, że cię okłamywałam?
- Wmawiałaś mi, że jestem kimś innym, że jestem twoim chłopakiem, że...
- CHWILA CO?! - wrzasnęła Piper. - Przywłaszczałaś sobie MOJEGO faceta?! JESTEŚ MARTWA! - i z piskiem najprawdopodobniej się na nią rzuciła. Miałam ochotę krzyczeć i ją dopingować, ale koszmarny ból gardła mi na to nie pozwalał. Później usłyszałam kroki i huk.
- TY POKRAKO!
- Przynajmniej zdrowa na umyśle - kurde, chciałabym to widzieć.
- WYPUŚĆ MNIE! Muszę wracać do N.Y, do L...
- Nie. Zostaniesz tutaj.
- NIE!
- Nie masz wyboru. Chyba, że jej życie nie jest dla ciebie aż tak ważne.
- Nic jej nie zrobicie. Nie możecie! - krzyczał z rozpaczą niemal namacalną.
- O kim mówimy? - spytała Piper.
- O jego wielkiej miłości. O Laurze - odpowiedziała jej.
- Ale przecież ona t... mmfhmhfmhf! - ktoś chyba zasłonił jej usta.
- Co jej zrobiliście?! - panikował blondyn.
"Nic mi nie jest!" chciałam krzyczeć, ale nie mogłam. I to było najgorsze, ta bezsilność.
- Jeszcze nic, ale to zależy od ciebie. Będziesz współpracował? - spytała go.
- Nic dla was nie zrobię!
- Dobra. Jack, pokaż mu, co zrobimy z jego dziewczyną - zażądała. Po chwili można było słyszeć serię strzałów i rozpaczliwy krzyk Ross'a.
- Czego ode mnie chcecie?!
- Tylko tego, żebyś publicznie ogłosił, że jestem twoją dziewczyną. Zaraz po tym, jak powiesz, że żyjesz i wszystko pamiętasz.
- Nigdy!
- Wiesz, Jack nie może się doczekać odrobiny rozrywki...
- Odczepcie się od niej! Zabijcie mnie!
- Eh, to tak trochę minęło by się z celem posiadania cię na własność... A było tak fajnie... Zanim ją poznałeś.
- POZNAŁEM JĄ DWA LATA TEMU, JESZCZE SIĘ WTEDY NAWET NIE ZNALIŚMY!
- To zanim Kyle ją spotkał.
- NIE BYŁO ŻADNEGO KYLE'A!
- SŁUCHAJ NO! - wrzasnęła. - Mam już dość twoich humorów! A jeśli ci powiem, że mogę ją zabić nawet teraz? Co wtedy zrobisz?
- Co masz na myśli...?
- To, że jest bliżej niż myślisz. I to, że mogę nawet teraz kazać któremuś z moich kolegów kazać tam wparować i się jej pozbyć.
- JEŚLI NA GÓRZE JEST JAKIŚ BÓG, TO NIECH WIE, ŻE GO NIENAWIDZĘ! CZEMU MY DO CHOLERY?! ZNOWU!
- Przyznaję ci rację - mruknął Evan.
- TY SIĘ NIE ODZYWAJ! CHCIAŁEŚ JĄ SPALIĆ!
- Oj no, wkurzony trochę byłem, dobra? I jeszcze to zwierze mnie opętało.
- NO DZIĘKI! - oburzyła się Piper.
- Nie ma za co.
- ZAMKNĄĆ SIĘ! - wrzasnęła Rachelle. - Decyduj Lynch! Albo się zgadzasz, albo moi chłopcy zabijają twoją Laurę. Twój wybór.
- Nie masz prawa!
- MAM!
- JESTEŚ TAK SAMO RĄBNIĘTA JAK PIPER!
- Stary, one mają to rodzinne - jęknął Evan.
- CO?!
- Sisters... - jęknął ponownie.
- NIE! TO JEST JAKIEŚ FATUM NORMALNIE!
- Co? To, że nasza rodzina uważa, że jej się należysz, czy to, że chcemy zabić ci dziewczynę? - spytała Piper.
- Drugie. A co do pierwszego... COOO?! - pisnął.
- KONIEC TEGO! - krzyknęła RaRa ponownie. - ALBO SIĘ ZGODZISZ, ALBO PRZESTRZELĘ JEJ ŁEB NA TWOICH OCZACH!
- Ja... - jąkał się. - Ja... - przeczuwałam, że zaraz nie wytrzyma i albo się rozpłacze, albo wywrzeszczy jej kilka niecenzuralnych słów. - Zgoda - jęknął. - Zrobię to. Tylko nie rób jej krzywdy. Błagam... - płakał. Słyszałam to. I nie było to fajne. Sama miałam ochotę się rozpłakać.
- Wspaniale! Zobaczysz, będziemy się świetnie bawić! - pisnęła uradowana. - Ale teraz. Will, wrzuć go tam. Niech ma wyrzuty sumienia haha.
- Jasne... - usłyszałam kolejny głos. Will... O Boże, nie. on też...?
Usłyszałam kroki i jęk Ross'a, po czym drzwi znajdujące się po mojej prawej się otworzyły i wepchnęli do nich blondyna. "Niech ma wyrzuty sumienia"... Jezu, nie!
Drzwi zatrzasnęły się z hukiem, a chłopak opadł na podłogę. Płakał, słyszałam. Nie wiedziałam, co robić. Odezwać się, jak kazało serce, czy jak nakazywał umysł, milczeć żeby oszczędzić mu cierpień. Chociaż chwila, on i tak się dowie, Zauważy mnie w końcu i załamie się jeszcze bardziej.
Więc serce wygrało.
- Rossy... - szepnęłam. Ucichł na chwilę, po czym podniósł się tak szybko, jak tylko pozwalały mu związane ręce.
- La... Lau? - jęknął odwracając się w moją stronę. - Boże, to ty! - podpełzł do mnie i... cóż, przytulił w języku związanych ludzi. - Co się stało? Skąd się tu wzięłaś? - pytał szeptem.
- Szukaliśmy cię i... - miałam już łzy w oczach.
- Cii... Już dobrze, wszystko będzie dobrze... - zapewniał.
- Czy... Czyli pamiętasz...? - spytałam.
- Tak. Jak mogłem być taki głupi i ci nie uwierzyć? - pytał jakby sam siebie. - Jestem idiotą. Lau, nie zasługuję na ciebie.
- Nie mów tak, nie wmawiaj sobie kłamstw. Nie bądź jak ona... - prosiłam.
- Nigdy. Przepraszam cię... Bardzo! - spojrzał na mnie oczami pełnymi cierpienia. - Wybaczysz mi...?
- Oczywiście, że tak - uśmiechnęłam się do niego. - Tęskniłam za tobą - wyznałam wtulając się w niego.
- Poważnie Lau? - spytał ironicznie, a ja cicho się zaśmiałam. - Och, Jezu, jak ja kocham twój śmiech...
- Kurde, mam być zazdrosna? - mruknęłam pytająco, na co tym razem on się zaśmiał.
- Nie. Nie musisz - odpowiedział, po czym nachylił się i mnie pocałował. Ogarnęło mnie takie ciepło, że zaczęłam się bać, czy przypadkiem budynek się nie pali. Odwzajemniłam pocałunek, po czym bardziej przysunęłam się do blondyna. Tak mi przeszkadzały te związane ręce, że to chyba niemożliwe. Chciałam tylko móc go normalnie przytulić, czy to aż takie złe?
Chłopak oparł się o ścianę nadal nie przerywając pocałunku. Usiadłam mu na kolanach i miałam ochotę rozerwać te sznury, choćbym miała przez to stracić dłonie. On chyba też miał taką ochotę.
Kiedy w końcu się od siebie odsunęliśmy, byliśmy cali zdyszani, ale mimo wszystko uśmiechaliśmy się jakbyśmy wcale nie siedzieli w zamknięciu związani, tylko na podłodze w jego salonie, w kawiarni, w szafie, albo przed choinką. Odczucia te same, ale to chyba z tej tęsknoty. Teraz, kiedy pamięta, wszystko może być inaczej... Jednak nie. Uśmiech spełzł z mojej twarzy.
Nie będzie lepiej. Przecież Rachelle chce, żeby publicznie ogłosił, że ona jest jego dziewczyną. Inaczej mnie zabije. Szczerze? Wolę umrzeć, niż jeszcze kiedykolwiek widzieć go z nią.
- Lau? Co się stało? - spytał cicho trącając mnie nosem w czoło. Kąciki moich ust uniosły się, ale tylko na sekundę.
- Czemu świat jest taki... niesprawiedliwy? Czy my nigdy nie możemy być razem tak... normalnie? - marudziłam. Westchnął.
- Mi też się to nie podoba. Gdybym był niemiły, powiedziałbym, że czym byłoby życie bez odrobiny napięcia, ale nie chcę cię denerwowa... kurcze! - ogarnął się i zmarszczył nos, na co zachichotałam.
- Kocham cię, wiesz? - spytałam.
- Myślałem. że już nigdy tego od ciebie nie usłyszę... - przewróciłam oczami. - Poważnie. Kiedy Rachelle mi groziła, tam, na korytarzu rozważałem, co może się stać. I właśnie to było jedną z moich myśli. To, że już nigdy nie usłyszę, że mnie kochasz. Tak samo jak to, że już nigdy cię nie pocałuję i że już nigdy nie usłyszę, jak wypowiadasz moje imię. A kocham to słyszeć, bo... cóż, ja też cię kocham. Jak nigdy nikogo nie kochałem.
- Ross... - jęknęłam.
- Powiesz to jeszcze raz? Stęskniłem się za tym - wyznał.
- Ross, Rossy, Rossiu... Jak jeszcze? Pasikoniku? - szepnęłam mu do ucha. Zachichotał.
- Ale ładne bombki wybrałem, prawda?
- I teraz będziesz do mnie o bombkach? - oburzyłam się.
- No przepraszam - uśmiechnął się. - Ale musiałem to powiedzieć - pocałował mnie w czoło.
- Wiesz co mi powiedział Riker na twoim rzekomym pogrzebie? - spytałam, a on wyglądał, jakby miał wybuchnąć śmiechem. - No co, myśleliśmy, że nie żyjesz! - wziął głęboki wdech, po czym zaczął słuchać. - Bo wiesz, znalazłam twój dziennik i... Powiedziałam mu, że chciałeś doświadczyć cudu, a on powiedział, że doświadczyłeś.
- Bo to prawda - stwierdził. - Ty byłaś i zawsze będziesz największym cudem jaki kiedykolwiek mógł mnie spotkać.
- Aww... Jesteś kochany.
- Ale tylko dla ciebie - zarumieniłam się i opuściłam głowę. - Hej, nie rób tego. Według mnie wyglądasz uroczo, gdy się rumienisz - wyznał i znów pocałował mnie w czoło.
- Kocham cię Rossy.
- A ja ciebie Lau. I pamiętaj o tym, cokolwiek się wydarzy, okay? - spytał.
- Okay - odpowiedziałam.
________________________________
Padajcie na kolana!
Od teraz jestem waszym Cezarem!
Isabelle Cezar!
Mwhahahaha!
Napiszę Odę do Płonącego Miasta!
A może...
Odę do Pożeranego Piernika?
Taak, to lepsze!
Pozdrawiam was ziemniaki! :D
niedobly | dobly
choinka
Padam na kolana!!!! XD
OdpowiedzUsuńFantastyczny gfddefghhjjnbvxsawethjvcdvb daj mnie tu nexta❤
Jakie cudo:):)
OdpowiedzUsuńUMIERŁAAAAAAAAAAM!
OdpowiedzUsuńO MAJ GOSH!
ALL MY PEOPLE KNOW HIM LOVE HER/HER LOVE HIM!!!!!!
RYCZEEEEEEM;CCC
Chce szybko rossdział;cccc
A JA CHCE ROSSDZIAŁ NA TWOIM :(
UsuńJa też -___-
UsuńSuper!!!
OdpowiedzUsuńRaura najlepsza ;)
Dawaj szybko next i zabij ta Piper i resztę!!!!
No o matko o matko *,* Ciśnienie to mam chyba ze 300. Tak się nakręciłam, że pojęcia nie macie. Ale cieszy mnie fakt, że nowy rozdział pojawił się tak szybko po poprzednim tym krótkim. Już się bałam, że trzeba będzie czekać tydzień albo dwa na kontynuyację, a tu taka miła niespodzianka ;) Mam nadzieję, że kolejny next też będzie w tak szybkim tempie co? ;> No dobra dobra nie wymagam. Po prostu strasznie mi się pali do dalszego ciągu. :)
OdpowiedzUsuńPowiedzcie, że ich ktoś uratuje, że będa w końcu razem, że Ross nie powie publicznie tego co chce ta zołza... NO BŁAGAM!! Dobra już ogar... -,- Ale akcja nieziemska z tym całym porwaniem i w ogóle xD Skąd wy takie pomysły bierzecie co?? ;D Pożyczycie trochę talentu? Chociaż lepiej nie, bo dobry zwyczaj nie pożyczaj... jeszcze mi się spodoba i wam talentu nie oddam i kto będzie takie cuda dalej pisał?? No właśnie... Dobra nie było tematu... ;D
Czekam aż w końcu R5 ich znajdzie i zrobi coś z tą chorą sytuacją... (bo zrobią prawda? :O) Zaczynam się bać tego co się rodzi w waszych głowach. *,* Zawsze wiecie co zrobić by niszczyć mą piękną wizje marzeń i w ogóle... Dobra ponosi mnie xD Czekam na nexta mam nadzieję, że będzie jeszcze przed świętami. (Ta wiem strasznie wymagająca jestem c'nie? ;D) Trudno ja już tak mam ;)
Więc czekam, mam nadzieję, że niedługo ;) Pozdrawiam i zapraszam do siebie long-is-the-road-to-happiness.blogspot.com
Wesołych Świąt
Buziaki ;*
~ Mea/Wierna~
Spokojnie, rozdział pojawi się szybko, bo same nie chcemy czekać z podzieleniem się z wami częścią dalszą :D dziękujemy za życzenia i nawzajem:*
Usuń~C. (i prawdopodobnie ~I. też xd)
ObogowieAHAHAHAHAHHA
UsuńPADŁAM XDDD
*_______* Miód malina <3333
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta <3 *_*
Super rozdzial :*
OdpowiedzUsuńUbóstwiam <3
Rossy pamieta, o to chodziło :*
Piper i Rachelle widac, ze siostry, takie same walniete xD
Czekam na next <3
Ha! Wiedziałam że Piper i Rachelle to siostry :D
OdpowiedzUsuńA co do rozdziału to jest on rewelacyjny czekam na następny kochane Miśki ;**
~Meggi
Właśnie się skapnęłam że skoro Ross musi powiedzieć całemu światu że
OdpowiedzUsuńRachelle jest jego dziewczyną to tak jakby zerwał zaręczyny jego i Laury.
Rozdział świetny i słodki że aż cukrzycy dostałam XD
Życzę dużo weny na następny rozdział i z niecierpliwością czekam na nexta. :)
Bosz, ile emocji! Kocham,kocham,kocham i jeszcze raz KOCHAM te rozdziały! cholernie nie mogę doczekać się kolejnego!
OdpowiedzUsuńPs mam nadzieje, że wpadniecie na mój blog http://true-love-by-raura.blogspot.com/
ŻE WHAT?!!
OdpowiedzUsuńRACHELLE TY SUKO WREDNA NIE ŻYJESZ!!
Klaryso, Izzy wy też!!!!
BDUSBHUFUHGDSUGUIGHGHDSSGDGH
Ja tu zaraz spazmów dostanę!! XDDD
DAWAĆ MI NEXT O LUJU...
Nominowałam was moje kartofle do LBA ^^
Szczegóły tutaj: http://mydilemma-raura.blogspot.com/2015/01/lba.html
Macie mi odpowiedzieć na pytania, bo ubiję!!!
Yaay, nareszcie sobie przypomniał! :D
OdpowiedzUsuńMam tylko nadzieję, że jakoś uda im się uciec od tych wariatek.
Czekam na następny rozdział! <3
A, i jeszcze jedno.
Nominowałam wasz blog do LBA :D
Więcej na moim blogu:
http://forbidden-love-r5.blogspot.com/
Boże umarłam kocham tego bloga
OdpowiedzUsuńGenialne!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuń