wtorek, 12 sierpnia 2014

Rozdział 20: "I could look into your eyes until the sun comes up"

Na wstępie chcę przeprosić za brak rozdziału wczoraj, ale na chwilę obecną zostałam sama, gdyż rozstałam się z Annabeth, a ona chwilowo nie może pisać, dlatego przez pewien okres czasu będziecie musieli wytrzymać ze mną! Muahahaha!
~C.


*1 miesiąc później, dzień przed rozprawą*

Przez miesiąc nie miałam żadnego kontaktu z Ross'em. Żadnego.
W międzyczasie dowiedziałam się o tym, że dostałam się na studia. Składałam podania na trzy uczelnie i na wszystkie się dostałam: Harvard, Stanford i Columbia. Oczywiście wybrałam Harvard, ale... To jest jeszcze dalej niż Columbia. Byłam przekonana, że na Harvard się nie dostanę i skończę w Nowym Jorku, ale widocznie los się do mnie uśmiechnął. Stanford jest jakąś godzinę drogi samolotem z Los Angeles i równie dobrze mogłabym wybrać właśnie tę uczelnię, ale przecież Harvard jest lepszy. W chwili, gdy przeczytałam wiadomość, zalała mnie taka fala euforii, że niemal zapomniałam o wszystkim, co się działo niedawno. Niestety, nie trwało to długo. O tym, że się dostałam, nikt jeszcze nie wie. Decyzję o studiowaniu prawa podjęłam zanim jeszcze poznałam Lynch'ów. A skoro nie spełniłam swoich największych marzeń (fakt, byłam aktorką, nominowali mnie do Oscara, ale co z tego, skoro trwało to może 4 lata?), chciałabym spełnić chociaż to jedno. Dzisiaj zdałam sobie sprawę z tego, że przecież opuszczę ich wszystkich. W październiku zaczyna się rok studencki co oznacza, że do końca tego miesiąca muszę znaleźć sobie mieszkanie w Cambridge [nie chodzi o miasto w UK, tylko Cambridge w stanie Massachusetts ;] ~C.]  i... jakoś przekazać tę informację wszystkim. Oni chyba są przekonani, że moje studia są niedaleko i nic się nie zmieni: dalej będę spędzała z nimi popołudnia, dalej będę chodziła z Ross'em na lunch,... Prawda jest taka, że zmieni się wszystko.
Będę ich mogła odwiedzić tylko na Święto Dziękczynienia, Boże Narodzenie, Nowy Rok, Wielkanoc,... aż w końcu skończy się rok studencki. Zostaną nam tylko komunikatory. Nie chcę tego, ale... Już postanowiłam.
Siedziałam na kanapie obok Vanessy, Rydel i Piper, kiedy do domu weszli Rocky, Ellington oraz Ryland z Riker'em.
- Hej - przywitali się z nami, a ja spojrzałam na nich. Nie byli weseli. Przeciwnie. Ale nie tylko oni - w całym domu panowała raczej ponura atmosfera: jutro rozprawa. Bałam się, bo wiedziałam, że to ani nie Ross, ani Piper z Evan'em. Przecież oni się nawet nie znali, kiedy to wszystko się zaczęło. Ale skoro to nie żaden z nich, to kto mógłby mieć chęć zabicia mnie? I kto jest na tyle blisko ze mną, że wie o mnie naprawdę dużo?
- Hej - odpowiedziałyśmy, a oni zajęli miejsca na fotelach obok nas.
Boję się, że nie uda nam się udowodnić przed sądem, że to nie Ross jest sprawcą.
- Co my im jutro powiemy? - spytałam nagle, a wzrok każdego z osobna skupił się na mnie. - "Wysoki sądzie, Ross jest niewinny, prosimy o uniewinnienie"? Przecież to nie przejdzie.
- Laura... - zaczął Ryland. - Muszą najpierw przedstawić wszystkie dowody. Jest szansa, że nam się uda.
- Ja coś mu nie ufam, ale to tylko moje zdanie - powiedziała Vanessa, a ja spiorunowałam ją wzrokiem.
- Przede wszystkim, musicie mówić prawdę - odezwał się Riker. - Nie próbujcie kłamać. Mówcie dokładnie to, co naprawdę się wydarzyło. Zawsze może się zdarzyć tak, że wasze "małe kłamstwo", które miało mieć na celu polepszenie sytuacji Ross'a, tylko ją pogorszy. I tak wszystkie zeznania są nagrane, więc tylko ukarzą was jakąś grzywną - przypominał nam, chociaż wszyscy bardzo dobrze o tym pamiętaliśmy. - Kłamanie jest bez sensu.
Siedzieliśmy w ciszy zastanawiając się nad tym wszystkim, kiedy nagle Riker zaproponował obejrzenie jakiegoś filmu. Wiecie, coś na rozluźnienie przed jutrem. Uznaliśmy, że komedia będzie najlepszym wyborem. I rzeczywiście - skończyło się na tym, że do wieczora oglądaliśmy filmy śmiejąc się do rozpuku. Kiedy jednak wszystko się skończyło, chciałam im coś powiedzieć.
- Ja... Mam dla was ważną informację. Przynajmniej ważną dla mnie.
Ich roześmiane twarze zwróciły się w moją stronę, ale mi tak wesoło nie było.
- Tak? O co chodzi? - spytali.
- Ja... Dostałam się na Harvard - wyjąkałam, a oni zaczęli wariować.
- GRATULACJE! - darli się i zaczęli mnie przytulać ze szczęścia. Uśmiechałam się słabo; za chwilę miałam przekazać im najgorszą część tej pozornie wesołej wiadomości.
- Hej... Nie skończyłam - dodałam, a oni mnie puścili.
- No?
- Harvard jest przecież w Massachusetts. To na drugim końcu kraju.
 Spojrzeli na mnie tak, jakbym właśnie opowiedziała najśmieszniejszy dowcip na świecie. Ale to nie był żart.
- Nie wygłupiaj się - powiedział Ellington, ale od razu spoważniał, gdy zdał sobie sprawę z tego, że nie żartuję.
- Ty tak na serio? - spytała Piper.
- Tak, mówię serio. Przepraszam.
- Czemu nic o tym nie wiedziałam? - spojrzała na mnie Van.
- Nie chciałam ci mówić... Poza tym to jeszcze nie było wiadome w stu procentach...
- O Boże - jęknęła Delly i mocno mnie przytuliła. Odwzajemniłam uścisk i patrzyłam na wszystkich pozostałych. Bardzo im zrzedły miny.
- Kiedy wyjeżdżasz? - szepnęła do mnie Rydel.
- Za tydzień - odpowiedziałam jej, a wtedy Riker zaczął mówić.
- My... Też nie chcieliśmy wam na razie mówić, ale... Jeśli jutro uniewinnią Ross'a, wyjeżdżamy w trasę w listopadzie - odezwał się Riker.
- Wrócimy na chwilę na święta, a potem znowu wyjeżdżamy. W marcu skończymy.
Zaniemówiłam na chwilę. Czyli, że ich też przez jakiś czas nie będzie w Los Angeles...  A Vanessa?
- Zabieramy cię ze sobą - dodał Rocky patrząc na Nessę, jakby czytał mi w myślach.
- Ciebie też chcieliśmy wziąć - spojrzał na mnie Ratliff - ale... Chyba nic z tego.
- Przepraszam - powiedziałam. Nie chciałam płakać. Płacz był jedną z czynności, które ostatnio robiłam najczęściej. Przecież jeszcze się nie rozstajemy. Został nam dobry tydzień, potem znowu na początku listopada się spotkamy... Będzie dobrze, prawda?
- Ja... Pójdę spać - wydukałam i poszłam na górę. Położyłam się na łóżku i zaczęłam rozmyślać.
Rozłąka z nimi wszystkimi? Teraz wydaje mi się to niemożliwe do zrealizowania. Spędzałam z nimi całe dnie, zawsze byli przy mnie, gdy było mi ciężko, okazali się być najlepszymi przyjaciółmi, jakich mogłam mieć. Znamy się krótko, ale najlepiej na świecie. Woda sodowa nie uderzyła im do głowy. Rozśmieszali mnie w trudnych chwilach, a w tych najszczęśliwszych, to oni byli powodem mojego szczęścia. Oczywiście, to nie jest koniec, ale nie będziemy widywać się tak często jak ostatnio przez długi, długi czas.
Nim się obejrzałam, zamknęły mi się oczy i usnęłam.

_____________________________________________
UWAGA UWAGA JUŻ SIĘ TŁUMACZĘ, CZEMU TAKI KRÓTKI!
Otóż: nie było rozdziału przez jakiś czas, a pewnie razem z Annabeth zdążyłyśmy was przyzwyczaić do tego, że były długie i pojawiały się chociaż raz dziennie. Ale - w rozdziale 21 będzie perspektywa Ross'a i już nie mogę się doczekać! Wspólnie z Annabeth ustaliłyśmy, że rozprawa będzie w rozdziale 21, no ale przecież najpierw trzeba było napisać 20. Nie było ŻADNEGO pomysłu na niego, więc wyszedł jaki wyszedł. Ziemniaczki, jeszcze dzisiaj pojawi się 21, nie martwić się!
Pozdrowionka,
C.

9 komentarzy:

  1. Oby wszystko się wyjaśniło w tym 21 rozdziale:)
    Ale Lau wyjeżdża i Lynch'owie też,:(:(

    OdpowiedzUsuń
  2. To jest smutne!
    Mam nadzieje że już będzie ok.
    Czekam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Niech wreszcie wszystko się wyjaśni!!!
    Dawaj szybko next!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Cieszę się,że moja propozycja z perspektywą Rossa sioę spodobała ;)
    Czekam z niecierpliwością na next.
    A teraz przepraszam ale idę oglądać Niekrytego xD
    Całuję Tala

    OdpowiedzUsuń
  5. jejku, dodajcie szybciutko ten 21 rozdział! już się nie mogę doczekać! Raura forever <3
    http://neverletmegiveup.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Super rozdział :*
    Oby wszystko się wyjaśniło w 21 rozdziale (Już nie mogę się doczekać :D )
    Tylko szkoda, że Lau ma zamiar wyjechać... +Lynchowie
    Czekam na next <33

    OdpowiedzUsuń
  7. Mam nadzieję, że uniewinnią Rossa. Jego podejrzenia co do Piper i Evana są... trochę dzwne, ale wszystko może się zdarzyć i nie wierzę, że oni nie znali się wcześniej. Pewnie Piper wcześniej się dowiedziała o tym, że Ross jest zakochany w Laurze, bo on często gadał z Delly gdzieś w kuchni, pokoju a Evanowi może nie podobało się, że Laura szaleje za Rossem i skoro nie chciała być z nim to nie chciał pozwolić jej być z Rossem i usiłowali dokonać zabójstwa... Tsa. Za dużo filmów kryminalnych się naoglądałam. Lecę pisać u siebie rozdział, bo mam w chuj tych blogów ^^ Czekam na szybciutki nexcik :***

    OdpowiedzUsuń
  8. Och Wasz blog wymiata xd czytałam tą historie 5 razy i zaczynam 6 ;) Jestem nowa na bloggerze ale Waszą twórczość czytam od początku i zakochałam się w niej. Nie mogę doczekać się nexta i tego, że Ross będzie niewinny (mam taką nadzieję) ;)
    Ps: Od dziś zawsze będę komentować wasze rozdziały, ubóstwiam Was :*
    > pozdrawiam Wierna Czytelniczka

    OdpowiedzUsuń
  9. Fajny rozdział :) <3 Jak będziesz miała trochę wolnego czasu, zapraszam do siebie:
    story-with-ross-lynch.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń